rohan rohan
579
BLOG

NA PRZECIĘCIU CHRONOS I KAIROS. CZĘŚĆ 1

rohan rohan Kultura Obserwuj notkę 3

GODZINKI ROHANA

 

Powyższa miniatura zawsze mnie wzruszała swoją głebią i przenikliwością.  Została wykonana 600 lat temu (datowana na 1430 rok) jako jedna z ilustracji do tzw. Godzinek Rohana, która obecnie znajduje się w Narodowej Bibliotece w Paryżu. Mamy tutaj do czynienia z mistrzowską kompozycją obejmujacą centralnie kształt trójkąta objętego poziomymi i pionowymi belkami krzyża.

    Co stanowi o wyjątkowości tej kompozycji? To św. Jan a nie Chrystus jest główną postacią w tej dramatycznej scenie. Obydwoma rękami podtrzymuje mdlejąca z bólu nad ciałem Syna Matkę, Matkę Chrystusa. Jej ręce bezwładnie zwisają już nawet nie w geście rozpaczy ale bezsiły. Chrystus jest już zdjęty z Krzyża. Leży martwy. Wydaje się, że już nie ma nadziei …Ale popatrzmy dalej w głąb. Czy tam nie ma jakieś pomyłki? Czemu te anioly odtrąbiają zwycięstwo? I komu? Przecież w tej tragedii nikogo wiecej poza Matką i jej przybranym synem nie ma. Ten, który miał być Bogiem nie żyje. Św. Jan nie wie co ma robić. Dla niego Chrystus to przyjaciel i mentor ale Jego już nie ma. Teraz nie wie co począć z Jego Matką. Pamiętajmy, że Jan był najmłodszym z grupy apostołow. I on jako jedyny z apostołow stał z Matką przy Krzyżu. W prawym górnym rogu widzimy twarz Boga Ojca. Jego oczy skierowane na ciało Syna. Prawa ręka wzniesiona do góry w geście błogoslawieństwa czy raczej geście zastanowienia: “Co ja zrobiłem – to przecież mój Syn?” A może Bóg się waha i podnosi rękę w górę tak jakby swoją mocą chciał tym gestem wskrzesić Syna? A może żałuje, że zgodził się na Jego ofiarę? A może tylko sprawdza czy misja Jego Umilowanego Syna dobiegła końca…?

   Młoda twarz św. Jana w zupełnym zagubieniu zwrócona w stronę Ojca jakby mówiła: “Zrób coś, mój Pan nie żyje, co ja mam zrobić z tą omdlałą kobietą? Zrób coś ja jestem SAM”!. Ale Bóg Ojciec patrzy na ciało Syna. Nie widzi Jana. Widać, że cierpi ale nie robi nic aby odwrocić tę bolesną sytuację. Dlaczego? Przecież jest Wszechmocny. Ale Bog Ojciec wie to, czego jeszcze nie wie Jan – że jest to moment, w którym dokonało się ODKUPIENIE. A może CIEMNA NOC? A może to wszystko na darmo? Na tym obrazie każdy jest SAM. Chrystus jest martwy. Jego Matka sama w niewyobrażalnej boleści, sama, jak każdy człowiek jest sam w bólu i w obliczu śmierci, bo nikt nie może jej pomóc i przywrócić życia Synowi. I św. Jan jest sam. Mało, że stracił swojego Nauczyciela to nie wie co robić z Jego Matką, która w jego ramionach z bólu opadła z sił. I Bóg jest sam. Dramatyczny kontrast pomiędzy samotnością wszystkich przedstawionych postaci a radosnym wydawałoby się dźwiekiem trąb i szumem anielskich skrzydeł na niebieskim firmamencie.

  To co widzimy na tej rohanowskiej miniaturze to bardzo istotne przecięcie się dwóch czasów tego ludzkiego Chronos i tego boskiego  Kairos.

W sztuce, którą można określić jako religijną te dwa czasy muszą się przenikać. W przestrzeni SACRUM te dwa czasy muszą się przenikać.

  W naszym języku jest tylko jedno określenie na czas. W języku greckim są dwa jego rozróżnienia.

Chronos jest czasem linearnym, czasem człowieka i ludzkich rzeczy, czasem historii, w którym zdarzają się rzeczy ludzkie, człowiecze. Czasem, który można podzielić na sekundy, minuty, godziny, dni, lata, wieki, tysiąclecia. Czas, który można łatwo nazwać i scharakteryzować. Czas spraw codziennych.    Ale jest też czas inny, czas prawdziwy. To Kairos - czas Boga, czas spraw nadzwyczajnych, w którym Bóg wkracza w historię człowieka, czas WŁAŚCIWY. Na płaskiej linii Chronosu pojawia się pęknięcie, a raczej wybrzuszenie, przez które uaktywnia się działanie Boga. Te wybrzuszenia, żeby to pokazać obrazowo, są jak oznakowanie, drogowskazy, słupki wyznaczajace zjazd na slalomie. Wskazują drogę historii kiedy czas Boga wkracza w czas człowieka. Kairos jest powołaniem człowieka do życia w czasie Boga. Ponieważ Kairos nie ma nic wspólnego z chronologicznym czasem doświadczając go nie jesteśmy w stanie go rozpoznać, gdyż nie istnieje w naszej świadomości. Święty pogrążony w kontemplacji, który zagubił siebie w umyśle Boga przechodzi w Kairos, artysta czy naukowiec tworzący w pasji żyje w Kairos. Kairos jest łaską współuczestnictwa w Bożym akcie stwarzania.

To, co jest, już było,

a to, co ma być kiedyś, już jest;

Czas w księdze Koheleta jest czasem Kairos.

  Prawdziwie religijna sztuka jest sztuką mistyczną. Co to znaczy? Mistycyzm jest umiejętnością dostrzeżenia tej utkanej przez Boga delikatnej, niewidocznej dla oka a możliwej do uchwycenia przez rozmodloną duszę pajeczyny Kairosu, która wszystko łaczy i wszystko przenika.

  Rohan widzi tę pajeczynę. Św. Jan jeszcze nie. Jego czas zrozumienia dopiero nadejdzie. Później. Przedstawiona Lamentacja tak naprawdę ukazuje czas Boży, czas Kairos. Św. Jan przytłoczony bólem, bezradnościa, którą jest naznaczona jego człowiecza natura żyje w Chronos. Nie doznał jeszcze łaski zrozumienia. Sprawcza obecność Boga pozostaje przez niego niezauważona. On pozostaje tylko człowiekiem obezwładnionym bólem, który nie wie co z nim zrobić. Twarz pełną pytania kieruje w stronę Boga. Ale odpowiedzi nie ma. Janie, Janie pamietasz co mówił mądry Kohelet? Uczynił (BÓG)wszystko pięknie w swoim czasie, dał CI (IM) nawet wyobrażenie o dziejach świata, tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł, jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca”. I tak z tym pytaniem: ”Dlaczego?” św. Jan od Rohana tkwi na pergaminowej karcie godzinek sprawiając, że i my zadajemy Bogu takie samo pytanie chociaż mamy nad św. Janem przewagę, gdyż umiejscowieni wyżej na linii Chronosu wiemy dlaczego zmarłemu Bogu śpiewają chóry anielskie. My już byliśmy w Wieczerniku. Św. Jan z Godzinek Rohana jeszcze nie.

 

rohan
O mnie rohan

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura